Idąc w kierunku warszawskiego Muzeum Narodowego od strony Placu Trzech Krzyży ukazał się nam widok, który zainicjował w nas nieskrępowany proces skojarzeń. Nie ma się co dziwić skoro przy skrzyżowaniu Nowego Światu z Alejami Jerozolimskimi z wysokości cokołu generał Charles de Gaulle (1890-1970) maszeruje zamaszystym krokiem wprost na plastikową palmę ustawioną na środku ronda, którego ów francuski prezydent jest patronem.

Cytując poetę Kazimierza Staszewskiego:
Ci z sąsiedniej wsi zaczęli
myśmy skończyli
Zatem dorzucimy swoje „trzy grosze”:
- pomnikowy generał ubrany jest w mundur i kepi, więc z automatu skojarzył się nam z filmowym żandarmem z Saint Tropez, Ludwikiem Crichout, w którego wcielił się Louines de Funes, a że jesteśmy świeżo po zrywającym boki ze śmiechu maratonie filmów o perypetiach francuskiej żandarmerii narodowej, więc analogia uzasadniona 😉
- postać na cokole uchwycona jest w ruchu, który jednoznacznie wiążę się w naszej wyobraźni z ikonicznym zdjęciem z frontu 11. albumu studyjnego Beatlesów „Abbey Road”, gdzie „czwórka z Liverpoolu” przechodzi przez jezdnię tytułowej ulicy na przejściu dla pieszych. Okładka dzięki popkulturze żyje swoim życiem w oderwaniu od muzyki zawartej na tej płycie, choć ta jest zacna sama w sobie dzięki takim klasycznym perełkom jak „Come Together”. W naszej garderobie znajduje się próbka NADWYRAZ oryginalnego podejścia do tematu.
- choć sztuczna palma na rondzie de Gaulle’a „wrosła” się na dobre w pejzaż Warszawy, to spróbujmy wejść w buty Walerego Wątróbki, bohatera felietonów Stefana „Wiecha” Wiecheckiego, który ze swadą komentował powojenne absurdy i wskrzesić głos trybuna warszawskiej ulicy:
Patrz Pan, jak naszą stolycę kochaną chcom przeflancować na palmiarnię czy też inszy ogród bocianiczny. Na rondzie zamiast mylicjanta palmę postawili. Tylko w jakim celu ja siem zapytywuję. Jak pragnę zdrowia, chcom grantpri w Łowiczu wygrać na najwyższom palmę wielkanocną? Tylko dlaczegóż zamiast buchśpanu i baziów celafon i plastyk tam wtranżolili? To pozostanie dla nas tajemnicą polisznycela.
Wisz Pan, mam mojrę, żeby z tego winksza draka dyplomaticzna nie wyszła. Bo jak francuski ambasador przyuważy, że mąż stanu cywilnego znad Sekwany na tym tutaj cokole figurujący, marśrutą defiluje na zbiór kokosów, to krew go może zalać. Musim zatem wydać ofycyjalne oświadczyny, że sianowny Degolak dobrowolnie chce poznać naszą mowę ojczystą, a detalycznie jej deklinację. Zamiast elefementarza wręczamy mu „Przypadki Robinsona Cruzoe” i wysyłamy pieszo na pobliską wyspę wielkanocną z palmą. Na ostatek radzim gienerałowi, żeby wykompinował sobie tylko kapelusz z cóś winkszym rondem 🙂

Na dodatek artysta dosyć niefortunnie upozował generała, co może u niektórych budzić jeszcze inne skojarzenia… Ale wasz ciąg skojarzeń bardzo mi się podoba, zwłaszcza ten beatlesowski. Faktycznie, idzie tak samo.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Podzielam pomysł na inne skojarzenia. NADWYRAZ słuszne…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Niby zwykły pomnik jakich przecież wiele w Warszawie, a tyle daje radości, moc interpretacji. Cieszymy się, że mogliśmy się z Wami podzielić naszymi skojarzeniami, które oczywiście nie wyczerpują tak wielowątkowego tematu. Więc kto ma chęć, prosimy o przytoczenie własnych.
Pozdrawiamy szczególnie ciepło 😎
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Fakt, prawa ręka generała wyciągnięta jakby w nadziei na datek, bakszysz czy też korupcjogenną kopertę 😉
Kłaniamy się nisko 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ha! Słuszne spostrzeżenie! Jeszcze nam generał zwiałby do Empiku, gdyby nie to, że już go tam nie ma. 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Człowiek sam tam zwiewał na długie godziny, jak pobliski sklep z płytami „Digital” zamknięto (obecnie Dom Kultury Śródmieście) i w kolejkach się wystał po autografy Waldemara Łysiaka i muzyków Helloween. Ha, to se ne vrati 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba