Przyszły wakacje, a z nimi letnia odsłona gry muzealnej „Raz dwa trzy warszawiakiem jesteś TY„, w której uczestniczymy już od kilku edycji. Na pierwszy ogień poszedł Pruszków z Muzeum hutnictwa starożytnego. Jesteśmy miłośnikami Asteriksa i Obeliksa, więc akcenty rzymsko-barbarzyńskie tamtejszej ekspozycji sprawiają nam zawsze frajdę.
Instytut Pamięci Narodowej (IPN) i Muzeum Narodowe w Warszawie (MNW) zaproponowały dla uczestników tej rodzinnej zabawy spacery. Pierwszy po Śródmieściu południowym w okolicy ipnowskiego „Przystanek historia” przy Marszałkowskiej, drugi zaś po parku okalającym filię MNW – Królikarnię na Mokotowie. Nasza śródmiejska marszruta prowadziła od Placu Zbawiciela do Placu Unii Lubelskiej i meandrowała po odnogach Marszałkowskiej. Byliśmy na Litewskiej, Oleandrów, Bagateli. Ta część Warszawy mniej ucierpiała pod względem architektonicznym podczas wojny, więc można radować swoje oczy widokiem przedwojennych kamienic.
Przy Marszałkowskiej ma siedzibę Towarzystwo Biblijne w Polsce oznaczone szyldem z siewcą z ewangelicznej przypowieści. Kiedyś to wydawnictwo miało swoje lokum przy Nowym Świecie i stamtąd właśnie pochodzi nasz domowy egzemplarz Biblii Warszawsko-Praskiej. Było to pierwsze od czasów Wujka polskie tłumaczenie Pisma Świętego dokonane samodzielnie przez jednego tłumacza – ks. Kazimierza Romaniuka. Oczywiście, jak w trakcie wielu warszawskich spacerów, natrafiliśmy na kolejne syrenie tropy do naszej wirtualnej kolekcji. Drugim punktem naszej „warszawiakowej” wycieczki była mokotowska Królikarnia. Klasycystyczny pałac w zielonej otulinie parku dającej wytchnienie i cień podczas upalnej pogody. W pałacowych wnętrza mieści się muzeum Ksawerego Dunikowskiego, rzeźbiarza, którego monumentalną realizację – mauzoleum – oglądaliśmy na Górze św. Anny . Część jego rzeźb jak i innych współczesnych artystów można oglądać, spacerując parkowymi alejkami. Choć nazwa tego miejsca i rozległość zielonego terenu sugeruje obecność kicającej zwierzyny – królików ani zajęcy nie widzieliśmy 😉 . Za to odnaleźliśmy skamieniałe okazy fauny w postaci rzeźby psa i płaskorzeźb byczych głów.
Jeden z naszych tropicieli był ubrany w czerwoną koszulkę piłkarskiej reprezentacji Hiszpanii, która w innych okolicznościach przyrody mogła zadziałać jak płachta na byka podczas korridy, na szczęście obyło się bez tauromachii 🙂 .
Dzięki za Tauromachię – nie znałem tego określenia! 🙂
Co do Asterixa… akurat wczoraj obejrzałem „12 prac” z 76stego 😛
Pozdrawiam!
PolubieniePolubione przez 3 ludzi
Dziękujemy. Humor Goscinnego i Uderzo jest uniwersalny i ponadczasowy 😉 Pozdrawiamy.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja się przyłaczm do podziękowań. Mnie też zatrzymało to słowo 🙂
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Prosimy bardzo. Słowo to zostało zaczerpnięte z książki „Cień minotaura”. Jest to zbiór esejów opisujących losy ziem „greckich” od czasów minojskich po kres Bizancjum. Pozdrawiamy 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję ślicznie (kolejny raz :)) za wyjątkową wiedzę. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nice blog
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Thanks a lot for Your opinion and welcome on board 😉 . Greetings from Poland.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ta rzeźba psa!
Zawsze chciałam mieszkać w Warszawie i odkrywać ją każdego dnia :).
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Warszawa to taki „stoliczku nakryj się” dla chętnych odkrywania jej ciekawostek 😉
PolubieniePolubione przez 2 ludzi